Towarzysz ze strefy Ciszy


Zbuntowany Anioł


{List do Krzysztofa Klenczona}


Nie wiem jakim cudem odkryłeś
Te sekretne częstotliwości
Ale Tobie wystarczyło raz uderzyć w ten świat
Żeby drgał do dzisiaj

Zupełnie jakby był pusty w środku
Tak jak już teraz- od dekad
Puste są sceny i estrady

Dzielą nas nieprzebyte sztormy
Furia północnego Atlantyku
Której opis wychodzi poza dyszkę Beauforta
(Co któraś fala podobno
Szumi po polsku)
I cholerny golfsztrom rozbija o moje skalne głowy
Wszystkie butelki z listami które do Ciebie wysyłam
(Z adnotacją że adres zameldowania wpisuje niewłaściwie)

Jak Ty w ogóle trwać mogłeś
Wśród tych ludzi morza
Dla których nasz suchy szorstki akcent
Z tymi ą, ę,ź i ć - które tysiącletnie linie papilarne potrafią bezbłędnie opisać(gdy tylko
Twardy grunt im pod zasiew dać)
Brzmi jak lament żebraka

Mówią że klimat się ociepla
Ale przecież w tym świecie
(Chyba prostopadłym)
Trwa wieczna zima
Wieczny luty

Nie wiem- może Ci nikt nie powiedział
Ale na tym śniegu zostawiłeś
Trop- zupełnie inny- ale też wilczy

Chodzę po nim - jakby do znudzenia
I zaglądam w światła przejeżdzających aut
Wszystkie to czarne wołgi
W ich lusterkach nikt nie ma odbicia
A za kierownicą- czarny pył

Gdy pada śnieg- biały puch
Osiadający na bezpańskich krzyżach
Tworzy wrażenie jakby cały świat był
Wyrzeźbiony w brzozowej korze

Każdy z tych krzyży-
Jak tylko wyciągam do niego rękę-
Mowi mi że dzięki Tobie
Odzyskał pamięć



https://truml.com


print