Sztelak Marcin


Przejesiennienie


Budzą mnie tysiące spadających liści,
zamglonym oddechem zasnuwam okna
zapisując na nich infantylne wiersze.

Na szczęście do rana znikną,
spłyną wraz z bladym słońcem
przepowiadającym szare deszcze.

Na dni czterdzieści, mimo to nie zbuduję
arki zbyt zajęty nocnym łączeniem
słów w siebie niepewne wersy.

Ostatecznie nagie szkielety drzew
zastygną ścięte pierwszym śniegiem,
a ten przejaskrawi i wyostrzy wszystkie

skłębione myśli.



https://truml.com


print