Sztelak Marcin


Telefony z zaświatów


Wyciszam dzwonek, bezskutecznie – wibracje
zrzucają mnie z łóżka prosto w otchłań podłogi.
Nachylonej w kierunku miast poza cienką linią
ostateczności.

Tam mieszkają bezrękie lalki i spalone misie,
umarły z tęsknoty, same w zburzonych domach,
przytulone do zimnych cieni. Do dziś czekają
na dotyk, ciepły blask uśmiechu, nawet łzy
nie wiadomo dlaczego cieknące z oczu.

Mimo to nie odbieram, nie zrozumiem ich głosów.
Będę tylko stał przy oknie, cały drżący, coraz mocniej
ściskając długopis. Ze strachu przed brakiem puent
przynoszących, choćby tylko złudny, spokój.



https://truml.com


print