sam53


szarość jest wszechobecna


nawet świerszcz który przysiadł na parapecie
smuci na skrzypcach
zawijając deszczowe krople w listopadową degrengoladę
melancholia niczym wilgotna plazma włazi pod skórę
cieniem przykrywa to co przeszło

brakuje mi twojego uśmiechu ciepłych dłoni
szeptu w którym słowa kwiaty układałaś w bukiety
powietrze znów stało się ciężkie

nie
nie odkrywam szarości zmęczonej życiem
w tym kraju wszyscy są zmęczeni
jak w deszczu krople

świerszcz fałszuje
a wszyscy z zachwytem słuchają tego rzępolenia

za komuny przepijaliśmy wszystko gorzałą



https://truml.com


print