Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky


Późna retoryka przemawia do mnie jak do niezbyt wykwalifikowanego konserwatora powierzchni płaskich na dworcu kolejowym w Czersku lub Białej Piskiej


"Jeden z ostatnich piekielnych kręgów jest kręgiem pytań nie do zniesienia."
Jerzy Andrzej Pilch, "Miasto utrapienia" 1)

w podstawówce byłem gruby i miałem wągry a moja wiara
w Boga była na pułapie jądra atomu helu więc nie mogłem liczyć na to że schudnę w trybie
nagłym lub jakimkolwiek innym a wągrów nie mogłem ani przypudrować ani zasmarować kremem
Nivea później jeszcze zagościły się na dziobie szkaradne blizny po ospie natomiast jednoczesny brak opium dla siebie samego nie był poczytywany przez mnie za wadę którą wypada banalizować i taić cyklem homonimów synonimów antonimów i sensów wspomnień jak też możliwości przyprawiających o nudności oraz świrowanie nerwu błędnego gorzej niż kondony które wykonały egzekucję na średnio szanowanym romantyzmie w świecie własnego lokalu mieszkalnego niekoniecznie prywatnej zrytej psyché i faktyczności obrzeżnej gdzie istnieje jedynie pies z kulawą nogą a cokolwiek jest rojeniem przygłupa a ja zaczynam wtedy lubić rozstaje dróg najlepiej w co najmniej trzy strony mimowolnego
otępienia z plastikową butelką przeciwdziałań które nigdy nie są gniewem sprężyn w leżance na której

nie byłem i nie jestem inkunabułem będącym do dyspozycji tych co przebywają ze mną lub w moim pobliżu ponieważ grozi to paranoją schizofrenią psychozą dwubiegunową nerwicą psychopatią tudzież encefalopatią tumor cerebri a w najlżejszym trafie dezorientacją w pierwotnych cenach i tym nigdy niezabliźnionym zwyrodnieniem czy też banalnym jak biały chleb ze śmietnika nad wyraz
prymitywnym wkurwieniem się dlatego zawsze bez dania sobie siana spierdalałem od tego co pierwsze lepsze lecz później zaakceptowałem ogony zbędnych dopustów które stały się poranną herbatą
Dilmah i mydłem Dove a które nie są rzeczywiste tylko dysydencko bardziej obleśne aniżeli skróty
do archaizmów rzeczy i potencjałów w punktach gdzie nikogo nie obchodzą twoje pytania o wyobrażenie pojęcia siły despotycznych pazurów czyli najważniejszej udobruchanej zbrodni podczas chorału gregoriańskiego na pojedynczych aforyzmach barbarzyństwie niechęciach i bez surowych grzybów szczególnie kiedy pastuję buty przed wyjściem do banku do biblioteki do pubu czy tak

po prostu z nudów kiedy mięśnie i oczy robią sobie strajk a bebech domaga się suchej kiełbasy i placków ziemniaczanych ze śmietaną i cukrem a na pierwszy rzut narządu wzroku wszystko jest elegancko syfiaste zapleśniałe ale nic nie jest tak trudne do uszczuplenia jak czekanie na zdawkowy przekaz
siarkowodoru z odrobiną drewna
sandałowego
____________________________________________
Olsztyn - Zatorze/Allenstein, Schubertstraße; sobota, 7 ‎V im Jahren des Herrn MMXXII ‎, ‏‎04:49:21
____________________________________________
1) Jerzy Andrzej Pilch, "Miasto utrapienia." Wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2004.



https://truml.com


print