Yaro


wracam czasem


Mam węch jak pies
Mocne słowo to jest

Gapię się sowie w oczy
Widzę polowanie białe bazie

Nad stawem w którym się kąpałem
latem było ciepło żniwa w lipcowe południe

W piecu szary popiół
Ręce brudne opadają

Pieniądze na kamieniu rodzą się
czarne jak moje oczy

Pod dachami ciepło dłoni
Rozgrzewa niepokój

Kładą się spać małe głowy
Księżyc jasny jak włosy babci Zofii



https://truml.com


print