Arsis


Sanktuarium


Wiem, że tam jesteś, zagłębiona w niszy czasu, w otchłani cienia…

Porywają mnie wichry spopielonych wspomnień,
wskrzeszone nagłym tchnieniem nocy…

Gdzieś tam, w odmętach okrutnej pustki,
w zwiotczałych zimnem sinych obłokach,
w kalejdoskopie czarno-białych widm paradujących nieustannie przed moim mętnym wzrokiem…

… w drżących płomieniach świec
bezkres mroku…

Potykam się ―
o martwe
― przedmioty…

… splątane do granicy bólu, poszarpane bezlitosnym wiatrem…

Skupiam swoją uwagę, próbując dostrzec
jakikolwiek ruch w przestrzeni…

Otacza mnie trzeszczący szum
radiowych głośników…
… niezrozumiałe szepty, głosy,
transmisje obcych z odległych planet…

Brunatne zacieki
na ścianach ―
układają się
― w tajemnicze symbole…

Topniejący śnieg
na ulicach
Sankt-Petersburga,
Leningradu, Piotrogrodu…

Mieniące się krople skapujące ze zwisających sopli, z rynien, gzymsów…
Jaskrawe
słońce,
błękitne niebo…

… terkoczące na kocich łbach karety…

Cyrkuł, ekskluzywny hotel, most…
Mieszkanie Soni Marmieładow…

A może oddział chorych na raka,
w którym dogorywał Oleg Kostogłotow?

Wyszedł na wolność,
rozpływając się w szarym stepie na wieczne osiedlenie…

… ktoś, chce mi coś przekazać, co?

Trzeszcząca gramofonowa płyta…
Głęboki fotel,
lustro stojącego trema…

… bulgotanie splątanych
pod sufitem
żeliwnych rur…

Kurz zasłania
widok ,
jak kosmiczny pył
― wirujące galaktyki…

Jakieś widma,
twarze,
niewyraźne obrysy (kontynentów?)

… przemykający obojętnie duch mojej umarłej niedawno matki, a może ojca?

Jewgenijo…
… Jewgienijo…

… kochasz mnie, prawda?

Zapętlająca się otchłań…

Wybacz za mój
bełkotliwy ton, ale upiłem się,
ponieważ oddziela nas granica niemożliwego…

Prześladuje
mnie ―
― twoje imię…

W pokoju za ścianą
dokonało się
― zmartwychwstanie…

… czyjeś nieustanne szepty ― przeklinają okrutną śmierć…

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-01-30)

***

https://www.youtube.com/watch?v=k9BNjNbUBOU



https://truml.com


print