Adam Pietras (Barry Kant)


Trzy wiersze (Witka)


I


ta witka
pęczniejąca
ku odpowiedzi
źródło bólu

pęd
zaszczepiony w ciele
żywiący się

krwawiącym
światłem

gdy każdy nerw rozrywa aporia

może lepiej nie mieć zbyt wiele
i niczego nie rozumieć
żeby łatwiej było rozstać się
z samym sobą

już jutro
albo dzisiaj po południu

w ogłuszającym huku
metamorfozy

być to bykiem
to ptakiem
to wołającą próżnią
to najszczęśliwszym
samounicestwieniem

własnej szczurzości

wyciągać z tego odwieczne
i jakby raczej banalne wnioski
żyć jakby się

obierało ziemniaki


II


zapadam się w siebie
z każdą kolejną myślą
jak budyń

jestem więc chodzącym budyniem

interesują mnie rzeczy bardzo ważne
jak sens mojego życia
jeśli taki istnieje

pędy ziemniaków z nawiedzonej ziemianki
pływają w tym budyniu

jestem tutaj
a jakbym był gdzie indziej

nawet przestały mnie interesować kobiety

chcę tylko wiedzieć
jakie jest moje miejsce
w ewentualnym planie

ponoć po wszystkim
wszyscy będziemy szczęśliwi

będziemy pędzić konno przez step

admirał odda honory majtkowi

czasem wszystko jest takie piękne
jak w wysoko budżetowym filmie
każda chwila uwalnia aromat
bezpośrednio z własnego ziarna
serca

ale to mija
zostaję z lękiem

zostaję z przerażeniem


III


po co tak?
bo taki jestem

kiedy wyruszałem w drogę
byłem o wiele młodszy
choć nie wiem czy mój wybór
miał tu znaczenie

gdyby miał
to byłby już zalążek sensu

cieszyłem się
że droga będzie trudna

choć może prowadzić do nikąd

chciałem przewędrować step
przepłynąć morze
wysiłek miał nadać wartość
pustemu z natury światu

teraz piękno bywa nieziemskie
szalone
bolesne

i jakiż smród ode mnie bije
przyodzianego w worek ziemniaków
z drobniakami na sikacza

czasem okazuje się że moje najdroższe błahostki nic nie znaczą



https://truml.com


print