Arsis


The Visitor


(Z cyklu: Albumy muzyczne)

***

Teksty z cyklu „Albumy muzyczne”, nie są przekładami. Są one jedynie luźno związane z oryginalnymi tekstami utworów, zawartymi na prezentowanych przeze mnie albumach muzycznych. Zarówno sama muzyka jak i treść utworów śpiewanych są dla mnie niejako pretekstem i inspiracją do przedstawienia swoistego konceptu fantastycznego.

***

Rozpryskują się na mojej twarzy ostre krople drobnego deszczu…

W chłodzie ciągnącym od wilgotnej ziemi
sine obłoki zakrywają niebo.

… wiatr rozwiewa włosy, szarpie za poły dziurawego płaszcza…

Dmą w tył i do przodu te zrywy zimnych obszarów,
jakie tylko mogą dopaść człowieka w ciszy nagle zbudzonej.

Mijam poczerniałe od niewyobrażalnego żaru nuklearnych wybuchów popękane, żelbetonowe
bunkry poligonu.

… przypominające surrealistyczne dzieło
jakiegoś szalonego artysty
wystające, zbrojeniowe pręty.

Teraz: zastygłe - na kształt pazurów prehistorycznego gada,
z resztkami morderczej radiacji.
Niegdyś: rozciągnięte i poskręcane z dziecinną łatwością,
rozgrzane uprzednio do białości, niby w hutniczym piecu…

Jestem mocno
wyczerpany,
jakbym przebiegł kilka maratonów…

A przecież
― przeszedłem

t a k

― n i e w i e l e…

Opierając się spoconym czołem
o betonową ścianę,
łykam hausty
skażonego jadem powietrza.

… wypuszczam je z astmatycznym świstem pękających płuc.

Przed oczami latają mi szare plamy,
jakieś formy mglistego niby-życia,
co przeobrażają się
w czyhających wszędzie szczegółach.

Czyżby
ktoś,
coś do mnie szeptał?

Trzymał
za
rękę?

Oglądam się za siebie, przecierając załzawione oczy
od gwałtownych
porywów
szalejącego smutku.

Krew pulsuje mi boleśnie w skroniach,
jakby zaciskała się
wokół mojej głowy
rozżarzona, stalowa obręcz.

Zagłębiam w mokry piasek bose stopy,
wyczuwając aż nadto to przegniłe próchno martwej ziemi.

… kiedy
nagle ―
rzeka
rozjarza się
― w rozbłysłym znienacka słońcu!

W głębokim
cieniu
pochylonego drzewa
― zakrywam dłońmi płonącą twarz…

*

Spójrz, jak rozchylają się moje umalowane z przesadą usta, odsłaniając wybrakowane
na przedzie zęby.

… uśmiecham się do ciebie…

Jest tak radośnie
wokół,
beztrosko i zabawnie.

Moje oczy…

Spójrz na moje
komiczne oczy!

… pod jednym z nich namalowałem czerwoną łzę.

Spływa po bladym od pudru policzku,
zostawiając po sobie rozmazany ślad.

Mam na sobie buty, które są o wiele za duże. Połatane spodnie, przyciasną marynarkę…

Czyż nie jest to zabawne?

Powiedz:
― bawi cię to?

Każde moje poruszenie wywołuje burzę oklasków,
każdy mój
udawany,
nieporadny krok.

Jest tak miło, kiedy przezabawnie
uśmiecham się do słońca,
człapiąc jak kaczka i kręcąc drewnianą laską.

„Milcz, błaźnie!” ―
karcę
siebie
samego.

― „Milcz!”

Lecz nie milczę, trwając dalej
w tym bezsensownym cyrku
i coraz ciężej dysząc…

… z rozhukanej widowni słyszę:

„Jaka wspaniała bestia”

„Brzuch ma ―
jak gruszka
― Bessemera” *,

„Nie da rady wykonać salta”…

Wywracam się…

Wstaję
i tańczę…

Potykam się w burzy
oklasków i śmiechów.

… wśród błagań o powtórzenie…



Na zewnątrz: udawane wniebowstąpienie i gra pozorów.

Wewnątrz: nocny taniec wariata,
który na przemian śmieje się i płacze…

Tapla się jak dziecko w kałużach ulic pustego miasta…

Nie zważa wcale na krople padającego deszczu,
co rozpryskują się coraz intensywniej
na jego wpatrzonej w skłębione niebo, rozmazanej twarzy…

Powiedz:
― bawi cię to?

(Włodzimierz Zastawniak, 2019-05-18)

***

The Visitor – jest to trzeci album muzyczny (studyjny) brytyjskiej grupy Arena. Album został wydany w 1998 roku.

* Gruszka Bessemera – jest to nazwany na cześć brytyjskiego inżyniera i wynalazcy Henry Bessemera, pierwszy przemysłowy konwertor do produkcji stali o charakterystycznym wybrzuszonym kształcie, który został uruchomiony w 1856 roku.

***

https://www.youtube.com/watch?v=EF5ANZhDE3E

https://www.youtube.com/watch?v=98u2kMlFYTs



https://truml.com


print