Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky


Wielka epidemia szaleństwa w nieuziemionych przekaźnikach


"Jest pan marnym śmieciem! (...) Nie przytłacza to pana?"
Sędzia Roland Freisler do Ulricha - Wilhelma Grafa von Schwerin und von Schwanenfeld

dzisiaj zdziałałem wiele czyli pod każdym względem zero no nie mówiąc o moim wyjustowanym partacko wierszu który rozbabrałem onegdaj a co do którego zawsze brakło mi podłużnej śliny
na języku aczkolwiek to że gryzmolę te swoje utworki – potworki z zadatkiem na skopaną liryczkę

zespalam z tym że należący do mnie kalejdoskop nie bywa najważniejszy ponieważ kiedy ende gut alles gut to nie mam sił żeby barwić się morfemami i peryfrazami a przecież wstępnie projektowałem przyniesienie drewna z piwnicy i nakarmienie kota ale całe dwanaście godzin

kimałem jak stary kopidół więc mam animozje sumienia z tego powodu nie daję nadzwyczajnie rady by wrzucić na luz gdy coś wychodzi poza ramy takie nie po moim światopoglądzie i wtedy jestem szmatławy dla siebie ogólnie skonsternowany udziwniony i wydziedziczony z mojego

losowania z mojej starej w miarę sumiennej zdrapki kiedy sypie mi się światło dzienne na krzywej prostopadłej zbliża się nieruchoma w przesłaniu swoim destabilizacja bez przeciwmgielnych świateł jak też opon zimowych podczas gdy wyliczenie bliskich uniesień oraz tematów z wosku

pszczelego których nigdy nie opuści brunatny weltschmerz 1) w łachach wyprasowanej pogryzionym żelazkiem fiksacji ponieważ gdybym medytował to byłoby bez sensu bo i tak pożądam zaburzeń umysłowych gdy łażę po przyciemnionych nawet w czerwcu ulicach lub kiedy mam ochotę nic

z niczego zmajstrować tak jak paranoję nie wiedząc co jest początkiem a co spreparowaną zachcianką starszego rangą prestiżu będącego początkiem wszelkiej parafiny ociemniałych artefaktów żagli i chitynowych powłok znaków firmowych pod podszewką dziesięciu dni w ciągu

których nie opuszczałem swojego mieszkania jedząc zapasy chińskich zupek kartofli groszku
w puszkach i czekolad Wedla wówczas obrzydzenie do gruntów i zasobów ludzkich trwało zwyczajnie mimochodem pochłaniałem się swoimi zaburzonymi węzłami gordyjskimi pozłacanymi

geschäftami czytałem "Biblię" "Wstęp do psychoanalizy" 2) i "Kapitał" 3) słuchałem jazzu i rapu było tego bardzo dużo próbowałem pisać aczkolwiek nie umiem podać do wiadomości by to odludzie było wyczekaną praktyką dzisiaj oddaliłem się tylko na kwadrans posiedzieć na ławce z widokiem

na kościół pocztę sklep monopolowy i aptekę stała tu jeszcze budka telefoniczna ale jej od ponad
dwudziestu lat już nie ma bo każdy system à la wieczność który pozwala ludziom negować półprzezroczyste kody nie oczekuje podniecenia a jedynie ostatecznej nudy kart kredytowych
______________________________________________
1) Weltschmerz (niem. ból świata) to konglomerat. zespół nastrojów i emocji typu: depresja, smutek, apatia, melancholia wynikających z myśli o niedoskonałości świata, a właściwie ze zderzenia chęci działania i niemożności jego realizacji oraz dysonansu pomiędzy wrażliwością bohatera a jego otoczeniem; romantyczny, sentymentalny pesymizm; właściwym twórcą tego pojęcia jest preromantyk niemiecki Jean Paul (właść. Johann Paul Friedrich Richter).
2) Sigismund Schlomo Freud, "Vorlesungen zur Einführung in die Psychoanalyse". (Wydanie polskie:) Sigmund Freud, "Wstęp do psychoanalizy". Tłum. Salomea Kempner i Witold Zaniewicki. Wydawnictwo Marek Derewiecki, Kęty 2010.
3) Carl Heinrich Marx, "Das Kapital. Kritik der politischen Ökonomie". (Wydanie polskie:) Karol Marks, "Kapitał. Krytyka ekonomii politycznej. Tom pierwszy". Tłum. Jerzy Heryng, Mieczysław Kwiatkowski, Henryk Gustaw Lauer, Ludwik Selen. Spółdzielnia Wydawniczo - Handlowa „Książka i Wiedza“, Warszawa 1951.
______________________________________________
‎{Środa, ‎11 ‎listopada ‎im Jahre des Herrn MMXX‎, ‏‎05:56:12}



https://truml.com


print