Towarzysz ze strefy Ciszy


Historia pewnych bezgranic


Rozgląda się
Stanął mu
Przed oczami
Jak żagiel biały arkusz

-jak widzę nagą
Biel
To od razu mi się chce -
Tanie usprawiedliwienie trzepania
Tomiku za tomikiem

Literat w eremie radził
Prowadź dziennik dni bezpłodnych
Bez weny
Oszczędź światu gniotów

W stowarzyszeniu mawiali
-płacimy od litery
I bonus od strony -ale tylko
Za te dobre - pisz
Jak czujesz

Patologia!! —wytykały go na ulicy
Gałęziami
Przydrożne drzewa

Fanki stopniowo przestały
Chodzić na wieczorki autorskie
Nadgodziny w fabrykach
Celulozy
Były nieznośne

Znalazłbyś czas dla mnie
A nie tylko piszesz i piszesz -
Żaliła się żona bezpłodna
Bez weny-
Kogo tym chcesz zbawić?

Na nobla nie ma szans
Milczał z głupim niemodnym akcentem
Zresztą - świata nie widział
I nie bardzo łapał
Jak działa

A świat patrzał mu na ręce
Podobno wiersz
Jeden na tysiąc
Wyjdzie na ludzi
Z których tylko garstka
Wyszła na wiersz
Który zbawi



https://truml.com


print