Towarzysz ze strefy Ciszy


Trzeci list do Franciszka Kamińskiego


Jutro znowu dzień rac
Kolejna godzina W
Niebywałe

Wiesz, to przedstawienie
Nigdy się nie skończyło
Chociaż kolejne akty już nudne, ciche
Bilety na kolejne spektakle
Do lóż
Nur fur Ubermensche

Powiedz mi - jak to jest
Tak wyjść z domu
I nie wrócić
Dzieci zostawić - bez mrugnięcia okiem
Wiem, tam też było się kim zająć
Zwłaszcza po pierwszym

Dzisiaj kokoniarzom
Z cze gewarą na koszulkach
Wydaje się że
Pierdolnąłeś wszystko
I wyjechałeś w Bieszczady

Te same Bieszczady które
On musiał zamiatać
Grabić
Ręcznie
Rozdrapywać

Później się dowiedziałem
Że Bieszczady mają swojego Chrystusa
Ale dużo nie mówił, nie krzyczał

Przyszedł z nikąd i odszedł w nicość
Jakiś tylko kontur wydrapany
Na krzyżu
Walecznych

Teraz da się tam dotrzeć bez broni
I da się stamtąd wrócić

Chodzę od lat po błocie
Które ma swoją koślawą dumę
Potrafi używić demony
Jeśli te dobrze płacą

Korekcja w księgach gości
A jakże - daje z siebie wszystko

Czasem siedzę na skale
Rzucam w fale kamienie
I myślę
Jakież to okręty
Przez jakież to morza
Musiały przepłynąć
Żebym teraz ja Ci stąd - znikąd
Mógł napisać
Że jedną
Z Twoich czterech księżniczek
Udało się uratować



https://truml.com


print