Arsis


Rozpad


Wychodzę na schodową klatkę…
Zapalam światło…

Pusto…

Pozamykane na głucho drzwi — do opuszczonych mieszkań — umarłych dawno sąsiadów…

Wynoszę krzesło… Siadam, czując za sobą gładkość lamperii…

Nasłuchuję…

Za oknami
cisza…
… szepcząca noc…

Wokół mojej głowy kołuje puszysta ćma… — uderza skrzydłami o płonącą żarówkę…

Cofa się…
Naciera
— znowu…

… w straszliwej pustce —
lśnią drobinki kurzu,
mżące szarością
— piksele samotności…

Osiadają na parapetach…
… zaciśniętych powiekach wilgotnych oczu…



Gasną automatycznie sufitowe lampy…
Nie chce mi się ich włączać…
… półmrok wstrząsa ciałem — jak w febrze…

… na ścianie —
w żółtawej
plamie
ulicznej latarni
— kołyszą się gałęzie drzewa…

Lodowaty dreszcz podchodzi do gardła… — tracę przez to spójność umysłu…

Rozpadam
się
— na miliony…

… nie poskłada nikt…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-07-07)

***

https://www.youtube.com/watch?v=Tbdv6b4fbgI



https://truml.com


print