Yaro


obłuda


moje życie to
trzysta sześćdziesiąt pięć dni
rok w rok
czas zatacza koło
bezlitośnie chłoszcze

świat otacza myśli
jak gmach szklanej instytucji
praca dom
znaki i nakazy

kolejny prezydent otrzyma nagrodę Nobla
za humanitarne zakończenie wojny
sztandar na maszcie łopocze nieznośnie
dla mnie za wysoko

zamykam oczy
gdzie ja jestem
chyba śnię

rok za rokiem
krok w krok stukot kół pociągu
ciągną ludzie
do nierządu do nałogu
prosto na gehenny dno

idąc na przeciw w masce Zorro
za tych co po tamtej stronie
cisza smutek po kłopocie zamilkli

nie mów nic
ani słowa
to jest właściwa droga

wypełniony mózg półprawdami
poukładamy by odejść w nieznane



https://truml.com


print