Arsis


Introversion


Noc… — i znów gong stojącego zegara… Ktoś mnie wywołuje nieustannie…

Kto?

Kładę się na środku pokoju twarzą do podłogi…

… żółtawy odblask
wiszącej lampy
— otaczają słoje dębowej klepki…

Czuję, jak oddychają ściany…

Po ornamentach naddartych tapet wspina się jęk przeciągu, zanikający krzyk…

W absolutnej ciszy —
piskliwy szum
— rozsadza moją czaszkę…

… z tętnem zderzających się krwinek…

Przepływają
powoli
- drobinki kurzu…

Połyskują…

… mienią się i jarzą…

Dobijają się do bram mojego umysłu
echa westchnień i głosów…
… jakieś szlochy z głębokich pokładów przeszłego czasu…

Bicie
serca…

… gong…

Ruch wahadła, chrzęst zębatych kół…

Jesteś znowu, blisko, niemalże
— dotykając chłodem swojej dłoni…

Omiatając
włosami
i wzrokiem
— pełnym gwiazd…

Chyba wyjdę naprzeciw
kuszącej otchłani nocy…
Podnoszę się z trudem.
Zamykam za sobą drzwi…

Po drugiej stronie
— półmrok schodowej klatki…

… Mijam otwarte, puste pokoje
dawno umarłych sąsiadów…

Falują powoli firanki…

W srebrnym blasku księżyca
— uśmiechnięte, niknące twarze…

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-06-09)

***

https://www.youtube.com/watch?v=mLtAuZJOgXg



https://truml.com


print