smokjerzy


niekonieczność


to jak 
puścić z dymem 
stary las
w którym posadziłem
każde drzewo
aleksander wahał się przez chwilę
potem 
wrzucił do kominka
zabazgrany 
poplamiony zeszyt
kartki pochłaniała czerń
słowa próbowały się wydostać
(milcząc)
z dawna wydrążoną ścieżką
spłynął spodziewany żal
ogień żarł i żarł
 
aż zdechł
 



https://truml.com


print