monachus


Venom


Darmowe bilety w liczbie dwa. Jako, że kompanów u mnie jak na lekarstwo, skazany jestem na samotne przeżywanie kinowych uniesień tudzież rozczarowań.
 O twieram repertuar ,, Cinema City ", premiery dla dorosłych nie przekonują mnie, tym bardziej tytuły bajek, choć nie powiem bywam.
  Ostatnie seansy, film z rodzaju superbohaterowie Marwella. W roli głównej Tom Hardy, jeden z moich ulubionych aktorów. Tytuł obrazu brzmi intrygująco ,,Venom", gdyby trochę poprzestawiać litery i zamiast V wklepać D. Lubię rozrywkę fantasy, zawsze niesie jakieś przesłanie dla ludu, ponadto pod uroczą poduszeczką drzemią psychorozkminy dwoistości ludzkich natur.
  15.50 najbliższy a zarazem ostatni seans. Wrzucam na siebie jesienne odzienie i myk w miejski autobus. Sala kinowa nie pęka w szwach. Na wybranych przeze mnie obrazach zazwyczaj ,,nie pęka".
Siedem , może dziesięć osób ludzkie minimum daje nadzieję na spokojne obejrzenie filmu. Jednak częściej można się rozczarować tą ,,hope". Tuż obok gość już na przedwstępie zaczyna raczyć swoje podniebienie chrupiącą mieszaniną glutenu , mąki kukurydzianej z domieszką smakotwórczej chemii. Chrupanie rozprzestrzenia się we mnie falą nieprzyjemnego zgrzytu. Silent please abo niech włączą Dolby Surround, szepcze umysł.
 Prośby zostają wysłuchane. Muzyka wtłacza się grzmotem, czuję jak drżą atomy kinowych foteli. Uwielbam ten Boom!
 Nie słychać już faceta zajadającego się pseudomeksykańskim snakiem. Chwalmy Pana.

  Coś czasem steruje moją wolą, takie niewerbalne ,,idź". Sugestia, która nie ma począku nawet w myślach. Po prostu zbieram się , wychodzę i w którymś momencie znajduję  Jego ślady. Jakby bawił się ze mną w grę ,,ciepło, cieplej, gorąco ". Zazwyczaj jestem zatopiony w kłębowisku myśli, a buty same mnie niosą.
 Gdybym miał możliwość udostępnienia pamięci jak możemy to robić w komputerach. To co ujrzałby świat było by niezwykłe.
 Wracając jednak do ,, Venoma". Nie leży w moim zamyśle szczegółowe przytaczanie treści. Była zabawna, bardzo naciągana i zbytnio melodramatyczna. Jednakże ku mojemu zaskoczeniu, kolejnemu zresztą, w pewnym momencie w dialogu nawiązano do przypowieści o Abrahamie i Izaaku, mało tego, przez sporą część filmu Edi, główny bohater nosi koszulkę z okiem opatrzności.
 On jest wszędzie, udowadnia to w sposób namacalny. Nigdy nie poznamy sekretnych dróg, przez które zarządza tym światem, ale w tym momencie słowo ,,Wszechmocny" nabiera sensu.
  Venom był istotą z innej planety, niezwykle mroczną, jednocześnie
pełną dobroci i zrozumienia. Gdy wniknął w ciało swojego żywiciela, sterował nim. Posiadał nadprzyrodzone moce, był błyskotliwy, dumny, miał poczucie humoru,lubił być panem sytuacji, czasem potulny, innym razem krwiożerczy i okrutny. W rozumieniu ludzkim był pasożytem, który potrzebował żywiciela we własnym rozumieniu był czymś wyjątkowym. Na początku nie bardzo umiał odróżnić dobro od zła, ale po dłuższym pobycie w ciele poczciwego Ediego nabrał ogłady.

 Seans wzmógł we mnie endorfiny, uśmiechałem się wychodzac z mroku sali  kinowej. Bóg znowu do mnie pomachał.
 
 A kiedy się modlicie,
nie postępujcie jak obłudnicy,
bo oni lubią się modlić,
wystawając w synagogach i na narożnikach ulic
aby się pokazać ludziom (...)
A ty kiedy się modlisz,
wejdź do komórki i, zamknąwszy drzwi,
módl się w ukryciu do swego Ojca(...)
A modląc się, nie mówcie wiele jak poganie.
Im się wydaje, że dzięki wielomówności zostaną wysłuchani,
Nie upodabniajcie się do nich!
Bo wasz Ojciec wie, czego potrzebujecie,
zanim Go poprosicie.
 
         Ewangelia Według Mateusza
           6,5 - 8
 https://www.youtube.com/watch?v=P59u9KhdNy4



https://truml.com


print