Neni


a może


a może wciąż jeszcze szczekam
oparty łapami o płot
na poduchowaty cień
w przepuchniętym swetrze

drażni wśród drzew
w prześwitach rodzi kształty
zawieruszone w przestrzeni
gdy bije październikowy głód

a w nocy rozprzęgają się
moje szczenięce skrzydła
i przeszywają nietoperzami
bezkompromisowe niebo

nie goi się gorzki smak mgły
wypuszczony przez nieuwagę
poza dźwięk milczących barier
nie goi się kapryśny wór


Inspiracja: https://truml.com/profiles/101497/poetry/224634



https://truml.com


print