Yaro


drzewa nie umierają


nie jestem drzewem
 
chciałbym być
 strzała pędzi z życiem
zobaczyła las
by drzewem się stać
 
drzewo cierpliwe
patrzy usłyszy słowa
zapisze na korze
zdziera niczym skórę
 
 nie umiera rozsiewa nasiona
 zrzuca okrycie
wiatr wśród nich wiruje
 myśli w głowie
słowa liście
 
rozrzucam na zwykły papier jak malarz
maluję peptydami
od wewnątrz wypełniona przestrzeń
 
 wiersze układam na regałach
reguły są jasne
 
nie życie pośród zieleni
umierają ludzie
toczą kamień kodują myśli 
podli niesprawiedliwi 
 
chciwość 
posiadanie sensem istnienia
leśne ścieżki  kładą chłodny cień
 
wzdłuż popielatych grobli
na których wierzby jak żołnierze salutują 
 
 w cieniu drzewa odpocznę 
herbatą z igieł sosny 
ukoję zmartwienia
 
pompują w siebie emocje 
brzozy sterczą  białe piszczele 
czują nie zazdroszczą
nikomu nie wybaczą
 
chyba a jakże artyście 
przenikają dreszcze  zimna pościel
 
pędzle w wodzie
 
 



https://truml.com


print