Marek Gajowniczek


Przed świtem


Bramy Jerozolimy
państwo nie zauważa
i już się nie dziwimy,
ze przestano obrażać
i już tłum się nie zbiera
przed pałacem Piłata,
a nadzwyczajna sfera
wie, że będzie zapłata.


Nie upłynie czas długi.
Wkrótce spełnią się słowa.
Racje jednych i drugich
i różnice zachowań
pozostaną na wieki
odciśnięte w Całunie,
a rwącej czasu rzeki
człowiek pojąć nie umie.


I dlatego odwraca
od wyboru uwagę
i hybryda powraca.
Chce odebrać powagę
wydalając Judaszy,
wysyłając wezwania.
Noviczokiem lud straszyć
i Misterium przesłaniać.


Ale wkrótce się stanie
i pojawią się straże.
Przez to jedno wskazanie
władza zamiar pokaże
i rozpoczną się sądy,
a po nich wyniesienie
zmieniające poglądy
pozaziemskim istnieniem.


Zanim Cud się nie stanie,
wielu nie chce uwierzyć.
Woli śledzić nagranie.
Z Komisjami się mierzyć
i do ostatniej chwili
nie powiedzą ni słowa,
że się ludzie schodzili
na ostatnich rozmowach.


Że Kielich podawali
i dzielili się chlebem,
ale nikt się nie żalił.
Nie zasłaniał się Niebem,
kiedy spełniano prośby,
w ludzkich wieczornych pozach.
Ich nadzieje i groźby
skupi Via Dolorosa.



https://truml.com


print