Yaro


betony


zatopione ciemne bramy w szarych ulicach 
zapach moczu papier  szkło
brudne betony niechlujne graffiti 
 
spękane mury jak dłonie starca
spotykam ludzi pod maskami 
skrywają sekrety nieszczere uśmiechy
 
posyłają w kierunku światła 
wybaczam sobie życie
małpoludy wyją do księżyca 
 
sąsiad puszcza totka 
dziwne od lat nie potrafi wygrać
szkoda że człowiek inaczej patrzy 
nie jak człowiek na człowieka 
 
oziębły dzień kolejny budzi szary dziwny świat
nieufni zatopieni w zdradach pośrodku ognisk  kłamstwach
karmią swoje ciała i umysły chłoną zimno dnia i nocy blask
 
 czuję się jak butelka roztrzaskana o kostkę bruku
przyjaciół poszukuję mimo że ostatni zdradził cały mój świat
sam dotykam gwiazd wystylizowałem twarz zakładam maskę 
odgradzam się od ciebie klepiąc po plecach wiatr
 
 



https://truml.com


print