smokjerzy


cmentarz o zapachu świeżych bułek


siódma rano lipiec
aleksander wyrusza w codzienną podróż
po zapach i świeżość bułek
dokładnie w pół drogi powinien napotkać
bezzębny uśmiech gotyckiego cmentarza
który jak liść sfrunie  z suchych ust życzliwej staruszki
 
z nieba leje się błękit
ptaki wyśpiewują światło i skrzydła
psy zdradzają trawie tajniki psich jadłospisów
muchy czytają je na głos
 
kroki dotąd radosne i pewne
cichną gdy okazuje się że tym razem
cmentarz jest martwy 
potem 
znów rosną w siłę
bo aleksander już galopuje na rumaku
nagłego olśnienia
że nawet starość kiedyś się kończy
 
a bułki nie pachną wiecznie
 
 
 
 
 
 
 
 
 



https://truml.com


print