Pi.


nieme kino


nierozmawianie ze sobą wychodzi nam znacznie lepiej. 
już nie musimy używać słów zastępczych, onomatopei,
mruknięć, mrugnięć i burknięć, by pod drugiej stronie stołu

wszystko stało się tak jasne i doświetlone, że bezczelnie nagie. 
cisza pozbawia zbędnych niedopowiedzeń - taka to prawda.
z rzucaniem dialogu między nami jest jak z niedokarmianiem

innych uzależnień. jeżeli łatwo poszło z nikotyną i alkoholem,
to wystarczy, że przyswoisz pierwsze przemilczenie. lekko 
nie jest, foch, a potem idzie z górki. podłożymy pod emocje

najjaskrawsze napisy, lub będziemy się nienawidzić na migi.
bezgłośnie i bez happy endu zagramy w miłość, jak gwiazdy. 
wciąż nieświadomi, że to taper dzierży główne skrzypce.



https://truml.com


print