Yaro


śmierć


wejrzała przez okno
zamarzła chwila 
w widocznym cierpieniu


 zapach łez dreptał pokojem
głęboko zanurzony 
 w oczach jak diamenty
 
brak twarzy odsłaniał czarny kaptur 
 
 -zbieraj się nadszedł czas
koniec drogi 
 
 -zmęczyłam się mimo że 
duch lekki
bezgrzeszny 
 
 -ciało zwrócę Matce Ziemi
duszę ukoi spokój wieczny



https://truml.com


print