Yaro
z kolejnym dniem
z kolejnym dniem
za oknem męczący
deszcz
skapuje na twarze
na progu kot z mruczanką na pysku
pręży grzbiet jasny
z podsuniętą miską mleka
zaparzony zapach kawy
przynosi ukojenie
inny wytarty nie rozgarnięty
zamykam oczy by zniknąć stąd
dość pazerności zębów wilczych
w uśpieniu idę przed siebie
niby z celem co raz bardziej wątpię w to
w rzeczy ważne
bezsilny skryty
ratować próbuję sumienie
uspokoić bicie serca
wyciszam powolny zgon
w kubku przeterminowany posmak smrodu
https://truml.com