Sztelak Marcin


Chip w głowie


 
Codziennie rano wydłubuję 
go widelcem, o jednym zębie.
Jednak wieczorem powraca,
w porze miauczenia kotów.
 
Można by więc opowiadać o cudzie,
ewentualnie inwigilacji, pernamentnej.
Jednak lepiej ustawiać słowa
na półcę, gdzie milkną.
 
Utulone do snu kołysanką o wszystkim
co jeszcze przyjdzie, co zgubię
i nieoczekiwanie odnajdę.
Nawet za zakrętem.
 
Oraz nieodzowny widelec w kieszonce na piersi.



https://truml.com


print