Pi.


jeślina (pieśń penelopy)


tam gdzieś jest obcy ląd. mekka artystów, paradajs 
nie do końca poukładanych osobowości. to o mnie 
zawodzi ten wiatr w czuprynach grzywaczy, to o mnie

skrzeczą mewy jako współczesne syreny. byłabym 
niezłą Penelopą, gdyby nie wszechobecna niechęć 
do kotwic. nie do zatrzymania trirema z waty i piasku,

gorzkie tornado w przeciwstawnych azymutach. czasem 
strach zatęsknić do samej siebie. tamtej jeszcze sprzed 
wojny powiek, wojny wydętych warg, wojny oddechów.

jeśli naraz umilkną emocje wszystkich wojen świata; 
jeśli nasieje się słoność pomiędzy wzgórzowiska Itaki; 
jeśli nam molo obrośnie mokrym grzechem - nie wracaj.



https://truml.com


print