Yaro


jam Lach


czas złodziejem spokoju 
śpij wolnym by nie obudzić się w niewoli
wbrew słowom od złotoustych 
 
 porcelanowy talerz na jego dnie krwawe serce 
srebrne sztućce barwią rękojeść
tłuste palce ociekające 
wargi ślinią kawałek serca
zatrute głoszą wieści 
 
 śmiech szyderczy niesie echo na ciemną ścieżką 
zbuntowani w pełni energii nie oddadzą ziemi
jam kto Sławianin Lach od Jafetowego wnuka 
 
 wzbiera burza by gnębić od środka 
we wnętrzu zdrajcy kradną biedne serca 
karmią słowem czynem haniebnym
 
 wysoka góro co widać za przełęczą 
orlęta młode cierpią gdy orły walczą 
nadciąga horda ze stron czterech
 
brzęk oręży wiatr wzmaga ducha 
 
 nie wypalą historii nie złamią karku 
odwaga siła honor Bóg jednoczy
 
naród w rozpaczy i ogniu



https://truml.com


print