Sztelak Marcin


Na ziemi nabrzmiałej


 
przyszłym porodem kroczy nowe
albo stare, ale tak pięknie 
przebrane, że aż szkoda pokazywać palcem.
Zresztą to bardzo nieładnie.
 
Za niedługo popłyniemy miodem,
w kierunku morza.
Całe narody — wielka marzanna
i nastanie wiosna.
 
Nawet wybuchnie, nikt nie mrugnie,
lecz to słodka apokalipsa,
więc nie wolno załamywać rączek.
 
Tylko grzecznie złożyć na podołku,
nie my pierwsi, a da Bóg
ostatni.
 
W końcu ziemia pęknie i wyda. Zbierzemy
plony. Szkoda, nie będzie komu
zgasić światła.



https://truml.com


print