Florian Konrad


Rozchwyt


znów wpadłem w ciąg trzeźwości
nie ma się czym chwalić
pewnie jak zwykle skończy się 
na drugim końcu półświatu
 
zwiedzam państwa dzienne i nocne
miasta wyrastające na chwilę przed północą
metropolie które rozpuszcza poranna rosa
 
robię za dużo zdjęć, aparaty pod powiekami
fotografują drugą, odwrotną stronę wszechrzeczy
(odbitki - jedynie w sepii)
 
istny surwiwal, gra bez nagród
nawet jeśli dotrę do mety przed zmrokiem 
nie ma przebacz
nie ma przebudź 
 
zwierzę, które gonię rozwiewa się we mgle
dogasają ogniska
 
muszę pielęgnować w sobie sen
(piękna roślina, wciąż oszukuję samego siebie
że nie jest trująca)
wierzyć, że nie ma nic poza nim
uciekać z krainy bez marzeń i świąt
 
jutro nastanie rok
w którym nikt nie będzie miał urodzin
dzień trwający milenia
jutro zderzą się słońca
 



https://truml.com


print