Yaro


przestrzeń latem


odchodzi za ciasne miejsce
mała wieś wyjeżdża do miasta
praca kariera
Stefan wygląda czeka
 
wylewny obgryzł paznokcie
u palców i stóp
nie pisze nie dzwoni
ktoś inny leży obok  jej  kości
sprzedana za parę groszy


mogło być  pięknie inaczej


płoszyć dzikie bojaźliwe gołębie
nocą zliczać gwiazdy nasłuchiwać żaby
ubierać chińską lalkę  zamiast choinki
palić świece puszczać wianki w noc Kupały


teraz
samotność układa sny do snu
 
przy stole cisza czarna herbata 
kadzidełka żar i popiół
zapach Indii okolice Delhi
zielone łąki ty i ja 
jednak czegoś brak
brak  słów uśmiechów
dłoń w mojej dłoni 
 
czekam wyrywam nerwy 
nic nie ugasi pożaru
 serce płonie
spalam się
 eksploduję
 



https://truml.com


print