Sztelak Marcin


Kąt padania


 
Nie ma mnie w lustrze,
zapewne to twoja ręka
wykreśla odbicia.
 
Więc posłusznie znikam,
tylko po zgaszeniu światła
majaczę gdzieś w kącie
snu.
 
Rano mnie strącasz jak marny puch
– odwrócenie ról.
Zresztą lustro już pęka.
Naprężone od wnętrza.



https://truml.com


print