Belamonte/Bożydar


Umieranie - z tomu Spotkania i rozmowy


Nie ma już wiele miejsca -
na taniec, grę, popis, nie ma miejsca wiele
na oddech, pokrzykiwania, jazdę sankami
papierosa, piwo, rozmowę
na sen o poranku, wygodne życie
świniobicie, sławę, na flesze nawet
w życiu na czekanie na przylot łabędzia
w długą samotną noc przy ognisku
na dobór słów, pejzarz, cytaty
nawet na błyskotki, tylko tu i teraz,
teraz albo nigdy, zamknij w chwilę
całą wieczność, duszę napój zanim
w ciemną ruszysz przepaść
gdzie wiatry obedrą cię ze skóry
gdzie pogubisz atomy myśli, wiary, zanim
będziesz musiał sam pożegnać się ze sobą
na niewyłonienie odejść
zmowę milczenia ptasich gniazd
spotkanie nie wiadomo kogo i czego z kim

na ostatnim moście krzyczy ktoś z kim się rozstaję

przez chwilę będziesz może szedł za nią
przewodniczką swoją, jej obrazem
maską śmierci
w głębie tych oczu
aż uspokoi się rzeka
zgaśnie powieka
i zatrzaśnie wieko trumny
do środka, chyba że będzie to gwałtowne
to wtedy nie zaznasz śmierci do końca
i wstaniesz jeszcze raz by to dokończyć

Nie, to złudzenia
szybka lub wolna
co za różnica
za rękę nie wiadomo czy będzie kogo złapać
i w czyjeś oczy spojrzeć

Zamknąć to dobrze to umrzeć w jej ramionach
jakąś czując obecność, obecność
czegoś oprócz nas, przy znikaniu naszym
żeby wychwycić moment ostatniej naszej aktywności
(wspólnej aktywności?)
byśmy to my zamykali księgę
a nie Los



https://truml.com


print