Sztelak Marcin


Piętra


 
Winda zepsuta, czekam na dobre
zmiany w górze.
Gdzie nie dosięgam mimo wspięć
na palce.
 
Jednak sprawdzam czy za drzwiami
w pełni sprawna
rzeczywistość, bo na schodach
czaią się potwory.
 
Niezbyt straszne, ale wypada
aby dreszcze wzdłuż kręgosłupa
naznaczyły skórę. Kiepsko wyprawioną,
aż po zanik tatuaży.
 
Na szczęście symboliczne runy wciąż
wypełniają klatkę.
Ze wskazaniem kierunku
na dach.
 
Później już tylko odlot
w dolne warstwy.
Aby znów wcisnąć guzik,
chociaż i tak nie przyjedzie
 
– szyb zapchany 
wyrwanymi skrzydlłami wszystkich
mieszkańców, licząc od fundamentów.



https://truml.com


print