Sztelak Marcin


Constans


 
Różnej maści higieniści
czyszczą do połysku
hasła i oddzewy.
 
My, w niesłusznym proteście
składamy ofiary z wysuszonych
butelek. Nie marnując ani kropli
czujemy się żywcem wzięci.
 
Na ziemię, rodzącą niczym królica
przed trafieniem do garnka.
Przypadkowego żarłoka.
 
Wcina, aż się uszy trzęsą,
szczelnie zatkane gęstym
słowem. Pacierzy.
 
Którymi przed zaśnięciem wybaczamy
swoje winny wszystkim niewinnym
mieszkańcom raju.
 
Z pilnie strzeżonym wejściem i bardziej 
wyjściem.



https://truml.com


print