Sztelak Marcin


Droża


 
Za zakrętem skrót perspektywiczny
kłapie szczęką:
Na łów, towarzyszu mój.


Pędzimy na łeb, na szyję w piękno,
chociaż nie wszystko co się świeci.
A jednak lepkie spojrzenia rzucamy
w przyszłość.
 
Niezbyt odległą, jakiś dzień drogi
i opuchlizna na piętach,
być może achillesowych.
 
Na łut szczęścia łuk wyszedł z mody,
nie obawiamy się strzał wysyłanych
ukradkiem, w zalakowanej kopercie.
 
Tylk poczta w Efezie spalona,
doszczętnie. Ostatni listonosz 
pod fundamentem 
zakopuje ostatnią rentę.
 
Lub znaczki wylizane do kości,
co oznacza, że mimo wszystko
polowanie zakończy się fiaskiem.
 
Nikt już nie zaśnie, nawet po dawce
tabletek szczęścia. Pozostało liczenie
baranów z nagonką.
 
Niestety nie przejdą przez czarną dziurę
po klamce.



https://truml.com


print