Sztelak Marcin


Zupa z soli


 
Szczypta na rany, dwie
za lewe ramię.
Czarna ziemia i tak oddaje
każdy starannie zatarty
ślad.
 
Więc gotuję danie dnia,
serwowane w garkuchni
na przedmieściu piekła.
 
Z papieru – gra
bez końca. Początek o wschodzie
konserwowanego słońca.
W beczce bez dna.
 
Jednak dwie na ranę,
a przez prawe ramię
splunięcie.



https://truml.com


print