Sztelak Marcin


Żebraninka


 
Oddaję siebie na makulaturę,
skoro od początku jestem
złożony ze słów.
 
Niepełnych, jak dom,
w którym przyszło zabijać dni.
Dziurawym butem.
 
Paranoja kalendarza albo aktu
urodzenia – tam prawda, naga
jak ją stworzyła ręka
urzędnika.
 
Z działu spraw niezałatwialnych,
a już na pewno przed upływem
życia.



https://truml.com


print