Marek Gajowniczek


Czaty


To był kozak. Miał łeb wojewody.
Rozprowadzał po pięćset (bez plusa),
bardzo czyste do nieba schody.
W interesie po prostu czuł bluesa.
 
Dobrowolnie poddał się karze.
Współpracował gorliwie z policją,
więc nazwisko się nie ukaże,
co najwyżej pod audycją.
 
Celebrytki już wzięto na spytki
i zeznania zebrano od młodych.
Obraz dzieci elitki jest brzydki.
Sypie kozak z łbem wojewody.
 
Bardzo długa jest w sądzie ławka
na procesie wielkiego dilera.
Przystanęła na chwilę "Warszawka",
bo gram drogi był jak cholera.
 
Dzieciom jednak się dziś nie odmawia,
tylko sąd się nie celebruje,
a rodziców nie wolno zniesławiać.
Wychowanie na ludzi kosztuje. 
 
Można dumnym być ze swych dzieci,
tak jak dumny jest ojciec znany.
Rok nie wyrok - szybciutko przeleci.
Wszystko to polityczne szykany!



https://truml.com


print