Yaro


dobiega mnie tęsknota


natręctw dzień oglądam w lustrze 
morze zalane toną pontony
falują ofiary w telewizorze 
 
donikąd droga waży los liczy kroki
pomiędzy jednym a drugim brzegiem
 
w Renie wielbłąd zmoczył kopyta 
nikt go nie powstrzymał 
 
w pół księżycu gdzie gwiazda mruga
na piersi z krzyżem chłopiec 
w dłoni miłość i kwiat we włosach 
walczą z niewiernymi my czy oni
wybucha nienawiść 

przycisk wystarczy kostka trotylu 
lecą odłamki spływa krew po policzkach po rękach 
 
lecą dni z ptakami na pamięć
chciałbym nauczyć się naszych rozmów
 
za szybko odchodzą ludzie
słońce w purpurze budzi dzień 
bez nadziei brakiem słów wypełniam snami pustkę 
łączę dwa światy nicią Ariadny 
 
czuć głód a Bóg widzi 
gdy człowiek zabija człowieka 
a ty nie możesz wymarzyć sobie samotnego domu
gdzieś przy lesie z ogrodem pełnym spokoju



https://truml.com


print