Marek Gajowniczek


Fabryki prochu


W fabryce prochu nie ma popłochu.
Ustaleń nikt tu nie zmienia.
Święty Antoni jest wciąż na oku.
Pilnują niebo i ziemia.
 
W wytwórni lontów zmiana poglądów.
Wciąż się narada odbywa.
Ktoś stare grzechy wyciąga z kątów.
Jest jakaś alternatywa?
 
W fabryce prochu postęp po trochu
wprowadza nowe metody.
Nowy pomocnik miał wielki dochód,
był przede wszystkim za młody.
 
W wytwórni lontów nie ma już Bondów
i generalskich wężyków.
Za wiele było różnych afrontów
i o dodatki okrzyków.
 
W fabryce prochu za wiele fochów
sprawiał, kto sprawdzał wyniki.
Bał się, że może trafić do lochu
i uciekł do Ameryki.
 
Wytwórni lontów zabrakło prądu,
ale list przyszedł z pałacu,
że wokół firmy jest wiele swądu,
a złom wciąż leży na placu.
 
Już po majówce jest w zbrojeniówce
i kompetencje są nowe.
Fabryka prochu poszła w powietrze.
Lonty są prawie gotowe.
 
Z powodu różnic dzisiejszych "Kuźnic" 
o iskrę jest bardzo łatwo,
gdy się nie uda podmuch na dudach -
wszystko wychodzi na światło.
 
Proch wynaleźli dawno chińczycy.
Metoda jest bardzo stara.
Nitrują tłuszcze siki ulicy.
Lepiej to robić w koszarach!



https://truml.com


print