Yaro


na czerwone czasy


zrodzeni a nie stworzeni
przybyli na świat w identyczny sposób 
na porodówce wśród innych dzieci
zakołysani w czerwone czasy
w takiej samej kołysce
 
na uśmiech matki pryskał strach z bólem
zapach mleka z brunatnych sutków 
piersi ogromne domem pokarmem
tuliła  przed całym światem
 
matka zawsze była nie inaczej
 
ojciec
w pracy albo Bóg wie gdzie
zimny wieczór grudniowy 
przyodziali tatę w mundur i pałkę 
czarną lufę nabili pestkami 
 
 
płacz lament słowa matki
rozczarowanie
tęsknota słów pacierze
oni tacy mali



https://truml.com


print