hossa


Trochę Pocosia- niespełniony sen



W zajączku, a zajączek w dłoni. Cały mój. I tylko nijak nie widać Niespełnionego Snu. O czym on jest, chociaż zajączek prawie przeźroczysty, prawie pastelowy i prawie okrągły. Trzeba zajączka otworzyć. Ot, tak: przekręcić i już – doradził mi Pocoś – Kiedy go otworzysz sen wypłynie, i jeśli zechcesz, to się spełni. Natomiast, jeśli nie zechcesz, to już nigdy się tobie nie spełni, lecz zasili nowe i kolejne krajobrazy w tutejszej  krainie. Decyzja należy do ciebie i nie można jej cofnąć. Jak to tak? To w Imperium Zajączka nie ma do trzech razy sztuka? – zmartwiłam się, że Pocosiowa historia wymyka mi się spod pióra. Ano, tak to jest, kiedy historia wymyka się spod pióra – potwierdził Pocoś.
Więc usiadłam, żeby się zastanowić, co zrobić. Otworzyć zajączka, czy nie otworzyć? I tak źle i tak niedobrze. A jeśli ten Niespełniony Sen, to jakiś koszmar? A, jeśli się mylę i jest całkiem odwrotnie? Zajączka wypełnia najpiękniejszy sen ze wszystkich moich sennych marzeń? Pomyślę o tym jutro – powiedziałam do Pocosia, jak Scarlett O’Hara, i włożyłam Niespełniony Sen do kieszonki na sercu, żeby się nie zgubił przypadkiem. Ech, dla zachowania symetrii przydałby się drugi zajączek, ale go nie było, tak jak i jutra, bo tam nie ma jutra.



https://truml.com


print