Sztelak Marcin


Smak odgrzewanych ziemniaków


I kolejna porcja niedokiszonej kapusty
ocierają się o niepoprawność
językową.
 
Mimo to wylizuję talerz do czysta,
sok tworzy rozległą kałużę,
w której moczę stopy.
 
Z masochizmem godnym lepszej sprawy.
Oczywiście są jeszcze księżyc i gwiazdy, ale niewiele
mnie to obchodzi, kiedy drzwi z samozaparciem
bronią dostępu.
 
Do krain rozkoszy
podniebienia, zresztą na nic wytrawna
artykulacja, skoro spłukuję gardło
tanim sikaczem.
 
Bezsenność spływa
po ściankach kieliszka. Już się nie uda
dotrzeć do okna.
 
Za którym czuwa opatrzność,
gwarantująca ból brzucha.



https://truml.com


print