Pi.


aż po koniec, aż po dno


kiedy mówisz że ty to ty, przestaję ci wierzyć na krechę.
nastawiam zmysły na zmianę. żadna nie będzie już 
dobra. zacznij się sama identyfikować. sama siebie

rozpoznawać w przestrzeni między otwierającym nas 
inicjałem, a nieuchronnie przybywającą z przyszłości
kropką. wszystkie nasze związki, rozwiązki, podwiązki,

dowiązki, zawiązki i przywiązki są jak te durne dinozaury. 
jeszcze nie wiedzą że ta żółta ciepła kuleczka - skaza 
na znanym mroku to typowa zagłada. finisz bez zobowiązań.

wszystko co żyło nami, wszystko co nam żyło wynikiem
- przestanie, urwie się, będzie latać, powiewać, sieroca 
wstęga za pikującym w dno dwupłatowcem, podejrzewam

za nim dym. zawijasy, zdobienia nie do czyjegoś polubienia. 
za ciężko wymyślone pieniądze wysyłam w kosmos słowa 
zdolne założyć nową cywilizację. czyż nie sprytniej użyć

sprawdzonych cudzych metod, obcych mechanizmów,
gdy trudniej wybaczać, sugerować kropkom wciąż możliwości.
zwłaszcza, że kończy się świat. choć tylko kończy się lato.



https://truml.com


print