Nevly


odzyskana


nie zgwałciłem cię a szkoda
kontakt był
na tyle bliski że w ustronnym miejscu
sreżakom zabrakoby wody

niby nic zwykła letnia przygoda
a jednak poczułaś
że wcale nie trzeba zdradzać drzew
że nikt na świecie jedynie my
że jeśli kawa nad ranem to tylko we dwoje

przebijałem cię a tobie było w to graj
na wylot kiedy na imię miałaś jeszcze
krzyczałaś chłopaku czytaj mnie całą

jak bańka nie do końca mydlana
nie odkładałaś nocy na bok
kropił deszcz a ktoś cię kochał
bezwstydni byliśmy na wspak od boga

całowałaś
niby tak samo a jednak inaczej
jeśli to był uśmiech
to była to tylko mowa kobiety
potem nie mieściłem się w pudełku

przyszły nasze
chwile... wdzięczność... zwierzenia... obfitowaliśmy

zostaw
tak jest dobrze



https://truml.com


print