Sasza


Tam na horyzoncie czyli Gaja i Uranos


Jestem zalesionym wzgórzem
O kształtnych posladkach i plecach wygiętych w łuk
Leżę na brzuchu
A zielone dłonie ściskają mocno trawiaste prześcieradło

Cięzkie chmury przesuwają się jak twoje dłonie
Ich dotyk wprawia las w lekkie drżenie
A pocałunek zachodzącego słońca w zagłębienie pleców
Daje czule znać, że zaraz otuli je noc

Póki co, czuwam jeszcze
A twój ciepły rozświetlony oddech płodzi czas



https://truml.com


print