Florian Konrad


Oseiny


obmierzło się mojej wsi. lód na drucie iglastym
perz i ambicje wybujały (mierzwa- świetny
środek na porost!)
 
ścieżynka przez księżyc. ktoś leci w ślad za kometą 
to on! -sobowtór każdego po trochu
za płytko urodzony by nosić miano kuzyna
 
protoplastykon na rogatkach: brodacze w szynelach
damy zakutane w koronkowe palta
(patrz ile chcesz!- prawie za darmo)
 
słychać psalmodie, ręce i ukwiały
wyłaniają się spod kołder, narzut
lepkie paluchy drażnią struny w gardłach
 
lecieć stąd! na przełaj! na przetrącenie grzbietu!
-rzucam pomysł z dachu kotłowni. rozbryzguje się
chtoniczne zjawy, myszy i gargulce 
biegną pośród przechodniów
(psiakość w zębach)
 
ech, musowo zostać. gdzie nie zerkniesz-cenotaf
czeka na ciebie, brachu (ciało właściwe- zaklepała
Akademia Psychomorfologii)
 
gaszę papierosa o znak z nazwą miejscowości
żegnacz chrzęści rdzą w brzuchu
 
w białym gnieździe wyrosła pokrzywa
na zupę



https://truml.com


print