Pi.


***


tam wciąż umierają niewidzialni
z głodu z zimnego smutku
ze zwykłej konieczności zbiorowej

tam blakną pasiaki i tatuaże
na zdjęciach utlenia się ból
coraz głębiej w limbo niepamięci

tam zadrutowany siny wiatr
kaleczy kakofonią otwartego jęku
manekiny uświęcone popiołem

tam i wtedy nie byłbym godzien
tu i teraz wstrzymuję oddech
zgęstniały wobec słonej ciszy



https://truml.com


print