Yaro


chora wyobraźnia


dziś umarłem na śmierć
uśmiechnęła się powlekła gdzieś
w otchłań gdzie nie ma dna 
 
życie za rękę wlekło mnie 
na szczyty na dna brzegi 
 
szukało szczęścia
lecz tutaj go brak
 
 
gorąco kula ognia 
jest źle
gorzej utkana myśl
będzie jeszcze zimniejszy dzień
nocą Księżyc przysłoni cień piersi 
 
najgorętszy dzień 
męczy sen życia 
bo go nie ma 
utopia chora wyobraźnia 
 
ja szyba ty deszcz
tonę we łzach 
czego chcesz 
czego pragniesz
 
stajesz przede mną naga 
okryta wstydem z brakiem moralności
lecz doświadczenia bagaż
przyszłaś za mną aż tutaj na dno 
patrzysz mi prosto w oczy 
widzę nas w lustrze 
zimne spojrzenia
rosa spływa po czole nie mogę



https://truml.com


print